Dziś chciałabym pokazać "letniak" czyli miejsce gdzie gotuję w lato czyli kuchnię letnią - gdy w drewnianej chałupie jest zbyt gorąco by gotować czy robic przetwory. Wiem, że teraz "letniak" czyli kuchnia letnia jest niezbyt czesto spotykana bo są wentylatory i okapy, które pomagają utrzymac stałą tem. w domu. U mnie niestety tego nie ma, więc korzystam z "letniaka" od wiosny do jesieni tym bardziej, że jest on umiejscowionyw poblizu podwórka (gdzie całe lato toczy się życie). Niestety sciany są z plastikowych paneli (nie lubię takich bardzo), ale łatwiej utrzymac takie ściany w czystości, np. sprzatnąć po zimie. Jest tam oczywiscie sporo rzeczy, które jak to mówi mój Piotrek zagracają to miejsce i są zupełnie zbędne ale ja takie lubię i już. Sprzęty to starocie i jak mówią niektórzy graty (szczególnie ludzie tutejsci, którzy do leniaka nigdy by sie nie przyznali nawet gdyby go mieli). Sprzety takie jak lodóweczka - malutka, zlew i kuchenka są po drugiej stronie). Dla mnie to miejsce przyjemnie nawet wtedy gdy gotuję przysłowiowe "kluchy". A skoro mieszkam na wsi muszę mieć kuchnię letnią. Słuzy mi juz przez pięć lat i mam nadzieję, ze jeszcze trochę....Pozdrawiam Was serdecznie, miłego dnia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kuchnia letnia to dobry wynalazek znam to z dziecinstwa
OdpowiedzUsuńpiękne miejsce...ten kredensik...mogłabym cały rok w takiej kuchni gotować :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
co tam plastikowe panele, kiedy kuchnia superowa - ten kredens jest cudny i maszyna i krzesła - też bym mogła cały rok w takiej gotować:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Mysle ze taka kuchnia to super rozwiazanie . Jak sie robi przetwory to nie brudzi sie w kuchni wlasciwej i zapachy nie niosa sie na caly dom :) super jak bede miala domek tez taka kuchnie wykombinuje:) pozdrawiam Angelika
OdpowiedzUsuńTo ja się wpraszam na chłodnik do Twojego zielonego letnika :)))
OdpowiedzUsuńTo ja się też zapisuję na ten chłodnik, mogą być nawet kluchy :)))
OdpowiedzUsuńA letnia kuchnia super! W ogóle to super, że znowu jesteś na blgu - częściej proszę :)
Kuchnia super, a kredes podbił me serducho.
OdpowiedzUsuńW swejkuchni bym taki chetnie ogladała :)
Piękny masz kredensik Markosiu. Letnia kuchnia to cudowny wynalazek. Ja też korzystam w ten sposób ze swojego przycupa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoj piękny masz ten letniaczek, ja o takowym marzę, ale nie jest mi dane, a może kiedyś..... :)
OdpowiedzUsuńBuziaki i zazdraszczam kredensu, cudny jest
Bardzo przyjemna ta kuchenka:)
OdpowiedzUsuńMebelki są śliczne...i mamy takie same krzesła!
Pozdrawiam!
ech na moim stryszku gorąc taki, że się całkiem korzystania z kuchni odechciewa. Taka letnia kuchnia to jest sam cymes :-). A na dodatek można ją sobie przyjemnie zagracać do woli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
taaa...moja babcia na wsi miała taką letnią kuchnię....ale tam paliło się w piecu...w westfalce?..i na tej rozgrzanej płycie kładliśmy z bratem surowe ciasto na makaron..do dziś pamiętam ten zapach i smak....
OdpowiedzUsuńCudna ta letnia kuchnia! Moja babcia też taką posiada (z piecem i wędzarką), teraz już rzadko z niej korzysta, ze względu na wiek (ma 85 lat), ale tak wiele moich wspomnień z dzieciństwa się z nią wiąże (m.in. "niańczenie" kotów:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKuchnia przecudna a kredens jest jej kwintesencją. Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńa w moich stronach (łódzkie) mówi się "letniówka" i dalej funkcjonuje na wsiach ;) pozdrawiam, agnieszka
OdpowiedzUsuńpiekny kredens i krzesla! wyslalam Ci coś, szkoda ze sie nie odezwałas....pozdrowienia
OdpowiedzUsuńWitaj Gosiu ! Teraz już wiem jak ślicznie u Ciebie sama lubię takie klimaty ,choć nie mam szans na takiego letniaka ,mieszkam w mieście DG i w bloku Pozdrawiam Jola ...
OdpowiedzUsuńWpadłam do Ciebie na chwilkę i oglądam, zwiedzam i podziwiam i bardzo mi się tu podoba. Pomysłowa rzecz, ten letni salon kuchenny. Pozdrawiam. Agnieszka.
OdpowiedzUsuńBłagam, rób większe zdjęcia na blogu. Mieszkasz pięknie. jestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuń