piątek, 25 września 2009

Moje "BUCIORY"
















Dziś trochę dla relaksu chciałabym pokazać Wam "kobitki" moje dziwne buty. Zawsze kochałm buty, ale te dzisiejsze to te, które są fajne i te, które nie nadają się do noszenia. Na dole buty na koturnach, donasza je po mnie moja 17-letnia córa, kalosze też są Jej, bo uwielbia konie, pasjonuje się jezdziectwem, sama jezdzi bardzo dobrze (nie ma znaczenia czy to arab czy koń pociągowy), maluje konie, fotografuje itd (po prostu ma świra na tym punkcie, na szczeście w okolicy są dwie stadniny - hodowle, więc moje dziecko najchetniej zamiast do szkoły to codziennie spedzałoby czas w stajni).
Następne buty to moje ulubione (byłam w nich nawet na przyjęciu weselnym, wiem to szok ale ja miewam, albo przynajmniej miałam dziwne pomysły-Piotr (mój mąz) uszył mi długą, w kolorze grafitowo-srebrną spódnicę z tafty i załozyłam swoje ulubione wtedy szare buty, które świecą w ciemnościach i które było widać tylko przy chodzeniu (nie zawsze byłam taką ciepłą mamuską z czwórką dzieci). Buty są firmy SWEAR, mam jescze kilka par butów tej firmy np. zółte z odstającymi czułkami (jak się idzie to czułki się ruszają) i bardziej zwyczajnych (do chodzenia, np. z flagą brytyjską, na bardzo szerokich podeszwach, wysokie szare, czarne na 4 rzepy, wszystkie są na dośc wysokich platformach, niezbyt wygodne do biegania za moimi 14-miesięcznymi bliźniakami -jedno biegnie w prawo, drugie w lewo).
Na koniec zostawiam deserek też buty firmy SWEAR, które nie nadają się do chodzenia na codzien, są to buty na pokazy, które odbywają się na jezdzących platformach. Ja uwazam,ze są cudne, niepowtarzalne, w Warszawie na Świeta wieszałm na nich niebieskie lampki choinkowe. Są wysokie ok. 70 cm., koturny z zębami 26 cm. , długie włosy i niebieska panterka to jest to. Dziś na tyle, jesli za bardzo przynudzałam to przepraszam. Jesli ktoś chce się tak jak ja pochwalić swoimi ukochanymi butami to proszę piszcie, a ja wrzucę zdjęcia. Trzymajcie się ciepło.

środa, 9 września 2009

Aniołek z wielkim serduchem







Uszyłam kolejnego Anioła, cięzko mi to przychodzi, bo nie jestem uzdolniona zbytnio do szycia, zaparłam się i bardzo sie cieszę. Wiekszość pracy to jednak druty (sweterek, getry, szaliczek), więc jakoś przeżyłam. Anioł poprzeglądał się troszkę w lustrze i poleciał dalej. Anioł ma wielgachne serducho - odpinane. Aniołek do przygarnięcia na Bazarku.