Dziś chciałabym opowiedzieć o ostatniej wyprawie mojego męża do Warszawy (z racji tego, że przez trzydzieści pare lat tam mieszkaliśmy są sprawy, które wymagają wypadów Piotra do Warszawki). Oczywiście pobyt nie może się obejść bez "wypraw" na śmietnik - wiem jak to brzmi, (mieszkaliśmy oboje w "starych" dzielnicach Warszawy). Ochota, Wola to dzielnice pełne starych kamienic i bloków - nieskończone skarbnice różnych rzeczy wyrzucanych rankiem na śmietnik. Mój mąz (nie będąc jeszcze moim męzem, nieświadom biedaczek niczego, gdy po raz pierwszy zobaczył co ja robię rano w dzień wolny od pracy np. w sobotę to prawie się ze mną rozstał - chodzi o moje urzadzane chyłkiem wyprawy śmietnikowe. Ile razy stoczyłam prawie bój o jakieś rzeczy z miejscowymi "kloszaradmi" tego nie policzę, ale zawsze coś się fajnego może zdarzyć - np. stary zestaw kilku pojemników z brązowego Włocławka, niesamowite kufelki do mrożonej kawy czy sygnowany wielki dzban z okresu międzywojennego...Zdarzają się tez większe znaleziska - szafa dębowa czy toaletka z wielkim, fazowanym lustrem. Wiem, ze pewnie niektóre z Was wzdrygną się z niesmakiem to czytając - ale jak na razie wyhaczam tylko to co stoi obok pojemników, do środka nie nurkuję.....na razie hihi.
Więc po kilku latach przebywania ze mną Piotrek sam ew. ze Swoimi Rodziacami urządza rano wyprawę na pobliski śmietnik. Z tej ostatniej wyprawy przywiózł mi dwa, fajne, drewniane krzesełka, metalową, wielką konewę, metalowe, brązowe wiaderko, wielgachną donicę. Cieszę sie bardzo, bo wiem ile go to kosztuje - myślę, ze wsydzi sie bardzo ale czego się nie robi dla takiej walniętej baby jak ja. Coś z nimi zrobię, może wyczyszczę - odmaluję jeszcze nie wiem....
Życzę "Wam" Dziewczyny miłego wieczoru.
Więc po kilku latach przebywania ze mną Piotrek sam ew. ze Swoimi Rodziacami urządza rano wyprawę na pobliski śmietnik. Z tej ostatniej wyprawy przywiózł mi dwa, fajne, drewniane krzesełka, metalową, wielką konewę, metalowe, brązowe wiaderko, wielgachną donicę. Cieszę sie bardzo, bo wiem ile go to kosztuje - myślę, ze wsydzi sie bardzo ale czego się nie robi dla takiej walniętej baby jak ja. Coś z nimi zrobię, może wyczyszczę - odmaluję jeszcze nie wiem....
Życzę "Wam" Dziewczyny miłego wieczoru.